Forum Pongit Fan Site Strona Główna Pongit Fan Site
Pongit Fan Site
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

historia średniowiecza - polska
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pongit Fan Site Strona Główna -> Dydaktyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 15:51, 02 Mar 2008    Temat postu:

Notatki, plusk ksera książek, gdzieś około z 1000 stron??? tyle co wiem
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agata
Administrator



Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 20:10, 02 Mar 2008    Temat postu:

eee... 1000str x 0.07zł = 70zł tylko żeby to skserować + te 100zł do podziału na grupę.... eee... nie dzięki, mnie możecie odliczyć Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila




Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Hindenburg

PostWysłany: Nie 21:47, 02 Mar 2008    Temat postu:

ja tez sie na to nie pisze, zresztą na dzień dzisiejszy mamy kserówki za darmo od anii Smile
co prawda podobno maja się skończyć, ale jak na razie nie ma się co martwić


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Inanna




Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pon 17:52, 03 Mar 2008    Temat postu:

To może ja się wypowiem Cool notatki na czwojdrak i morawca mamy raczej całe. Fakt, że na średniowiecze z Polski są w tym semestrze gorszej jakości Rolling Eyes ale co zrobić... a na morawca są w dalszym ciągu te same... Także nie wiem czy jest sens kupowac jeszcze jedne, tym bardziej, że połowa roku już za nami, więc cześć kser z książek nie jest nam potrzebna, no ale to moje zdanie Wink

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alatar




Dołączył: 05 Lut 2007
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: ja mam wiedzieć?

PostWysłany: Sob 19:43, 08 Mar 2008    Temat postu:

Czy referenci mogliby zamieścić swoje prace? Z góry dziękuję. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agata
Administrator



Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 14:40, 09 Mar 2008    Temat postu:

Joannici na ziemiach polskich


Ordo Militia Sancti Johannis Baptistae Hospitalis Hierosolimitani – tak brzmi łacińska nazwa Zakonu Rycerzy Jerozolimskiego Szpitala św. Jana Chrzciciela, zwanych popularnie joannitami lub szpitalnikami. Jest to jednen z trzech wielkich zakonów rycerskich epoki krucjat, obok Krzyżaków i Templariuszy i w przeciwieństwie do tych ostatnich, zdecydowanie najdłużej był wierni swemu powołaniu. Po upadku Ziemi Świętej, joannici pozostali na swym posterunku, przenosząc swą siedzibę z Palestyny na wyspę Rodos, a potem na Maltę, stąd też dzisiaj funkcjonują jako Zakon Maltański.
Mimo wielu opracowań, początki zakonu nadal kryją wiele tajemnic. Powstał jeszcze przed I krucjatą, początkowo jako nieformalne bractwo przy szpitalu św. Jana Chrzciciela w Jerozolimie, założonym przez włoskich kupców z Amalfii. Rozkwit i organizacja tej instytucji wiążą się z zagadkową postacią Gerarda, dziś błogosławionego, który w kilkanaście lat po założeniu szpitala objął nad nim zarząd. Po zdobyciu Jerozolimy, pojawiła się konieczność ochrony pielgrzymujących do Grobu Pańskiego pielgrzymów – zadanie to powierzono uzbrojonym grupom braci, wśród których już od 1137 roku znajdujemy oddział Braci Szpitalików. Bractwo szpitalne zaczęło przekształcać się w szpitalno-rycerskie, w potem w rycersko-szpitalne, od roku 1154 zaś mówimy już o zakonie, wtedy bowiem papież Anastazy IV wydał bullę, w której domagał się ślubów zakonnych od braci, w zamian za liczne przywileje kościelne.
Następcą Gerarda został Raymun du Puy. Jest to okres w którym rozwijający się zakon wymaga coraz większych funduszy i zaczyna ich szukać w krajach europejskich. Z inicjatywy Raymunda w Europie pojawiają się jałmużnicy, proszący o wsparcie dla idei zakonnej, wkrótce potem zaś osobne placówki, przez które zakon ma możliwość werbowania ludzi i zdobywania fortuny. Najdawniejsze fundacje w Europie środkowo- wschodniej związane są z II wyprawą krzyżową (1145-1149). Rycerze podczas tej wyprawy mieli okazję zetknąć się z braćmi św. Jana i na własne oczy zobaczyć owoce ich działalności. Była to dla rozwijającego się zakonu joannitów doskonała okazja - w efekcie wielu braci możemy znaleźć wśród powracających do rodzimych krajów orszaków, wraz z przedstawicielami innych zakonów, rozpoczynających swoją ekspansję, w dużej mierze ideową, na ziemie europejskie.
I tak dla przykładu, ok. roku 1159 Władysław II, król czeski i uczestnik krucjaty, osiedlił joannitów w Pradze, a w 1160 Albrecht Niedźwiedź, margrabia brandenburski, przekazał im twierdzę Werben. Wkrótce też spotykamy joannitów na ziemiach polskich - około 1166 roku Henryk Sandomierski, pielgrzymujący do Ziemi Świętej w latach 1154 sprowadził szpitalików do Zagościa i jest to pierwsza ich fundacja na terenach naszego kraju. Skąd przybyli bracia zakonnicy, nie tylko do Zagościa, ale i do innych placówek, które wkrótce zaczęły powstawać głównie na Śląsku i Pomorzu Gdańskim, trudno stwierdzić jednoznacznie i z całą pewnością, ze względu na dość nieokreśloną strukturę terytorialną zakonu. Zaczęła się ona kształtować wraz z fundacją coraz to nowych placówek w Europie i proces ten trwał zasadniczo aż do początków XIV wieku. W tym okresie płynność granic i tytułów braci zakonnych zarządzających poszczególnymi jednostkami są tak płynne, że trudno jednoznacznie określić granice tychże jednostek i relacje zależności między nimi. Najstarszy podział według języków – podział na 7 nacji wprowadził już Raymund du Puy. Z czasem przybrał on wymiar terytorialny – pojawiło się 7 prowincji: Prowansja, Owernia, Francja, Włochy, Aragonia, Anglia i Niemcy, z czego ostatnia, prowincja niemiecka była oczywiście największe i obejmowała, wbrew nazwie, całą Europę Wschodnią, od Skandynawii po Bałkany, w tym także kraje słowiańskie. Stosunkowo szybko prowincja ta uległa podziałowi na mniejsze jednostki – przeoraty, które z kolei dzieliły się na komendy (zwykle 1 zamek z przyległymi terytoriami). Polska znalazła się w obrębie przeoratu czeskiego, obejmującego, według jednej z wersji, także Czechy, Morawy, Brandenburgię, Pomorze i Austrię.

Zagość

Zacznijmy więc od najstarszej fundacji joannitów – w Zagości na terenie małopolski. Związana jest on, jak pisałam z osobą Henryka Sandomierskiego, w zasadzie znanego w historii tylko z tego, że był przedostatnim synem Bolesława Krzywoustego i przez pewien czas rządził Sandomierszczyzną, skąd też przydomek. Była to jednak wyjątkowa postać – uznawany za pierwszego polskiego krzyżowca, Henryk w roku 1154, zebrawszy oddział ochotników, udał się do Ziemi Świętej, gdzie między innymi brał udział w oblężeniu twierdzy Askalon. Były to czasy powszechnego religijnego entuzjazmu, wielu śmiałków ruszało na wschód, w poszukiwaniu ziemskiej sławy i wiecznego zbawienia. Henryk nie był wyjątkiem, chciał stać się częścią legendy chrześcijańskich krucjat i rzeczywiście powrócił w nimbie świętości i przyjęty został „z ogromną czcią”. O wydarzeniu tym, oraz mającej po nim nastąpić fundacji szpitala w Zagości, wspomina pięć roczników: traski, krakowski, lubiński, Sędziwoja i małopolski. Nie informują one jednak jednoznacznie, by placówka ta miała należeć do joannitów, stąd przypuszczenia, że prawdopodobnie najpierw ofiarowana została jakiemuś innemu zakonowi. Joannici otrzymali ją później, ale z pewnością przed śmiercią Henryka, która nastąpiła, zapewne zgodnie z jego najżarliwszymi życzeniami, podczas krucjaty przeciwko Prusom w 1166 roku. W związku z tą fundacją powstał w Zagości romański kościół, którego pozostałości odkryto w latach 60 XX wieku oraz szpital, po którym niestety już nie ma śladów.
Zdjęcia – Zagość
Zakonnicy do Zagości, według wszelkiego prawdopodobieństwa, przybyli z Czech lub Moraw, zresztą tak jak inni bracia zajmujący fundowane dla nich na terenie naszego kraju placówki. Wynikało to oczywiście z powiązań terytorialnych – w bullach papieskich te tereny, czyli Czechy, Morawy i Polska, ujmowane są często razem i prawdopodobnie już wtedy należały do jednego przeoratu. Marek Smoliński wysunął w związku z tym zagadnieniem ciekawą teorię, wiążąc fundację szpitala w Zagości z osobą Kazimierza Sprawiedliwego, który prawdopodobnie około roku 1160 powrócił do Polski z dworu cesarskiego. Istotne są tu jego związki rodzinne z książętami morawskimi – żoną Kazimierza była bowiem Helena, córka Konrada II, zwanego Znojemskim. Z różnych źródeł wiemy, że Kazimierz Sprawiedliwy był zainteresowany joannitami – to on wybudował im w Zagości murowany kościół (Henryk wystawił tylko drewniany). Być może więc sprowadzenie joannitów do Zagości odbyło się przy współudziale Kazimierza, w latach 1165-66, czyli terminie przed którym miało miejsce małżeństwo Kazimierza z Heleną, a przed śmiercią Henryka Sandomierskiego.
Z placówką w Zagości związani są joannici pomorscy – według niektórych teorii pierwsze fundacje joannitów na Pomorzu wspomagali właśnie zakonnicy zagojscy, ale nie jest to pewne. Pewna natomiast jest późniejsza administracyjna zależność Zagości od ośrodka gdańsko-pomorskiego, który też utracił Zagość w 1327 roku na rzecz biskupa kujawskiego, o czym szerzej będzie nieco później.

Śląsk

Jeśli chodzi o Śląsk, to istniejąca tu wspólnota rycerska-szpitalna joannitów, należała do silniejszych liczebnie. Znaczna była liczba powstałych tu komend, czego potwierdzeniem jest chociażby zbiór aż 694 dokumentów joannitów śląskich, które zgromadziło Archiwum Wielkiego Przeoratu w Pradze. Pojawienie się szpitalików na tych terenach, podobnie jak liczne inne fundacje europejskie, wiąże się z II wyprawą krzyżową.
Najstarszą i najważniejszą placówką śląską prawdopodobnie był dom w Strzegomiu. Trudno określić kiedy został ufundowany – istnieją bardzo różne na ten temat hipotezy. Terminem ad quem jest rok 1203 kiedy Henryk Brodaty zatwierdził darowiznę komesa Imbrama na rzecz joannitów z kościoła w Strzegomiu. Jednakże wielu badaczy opowiada się za znacznie starszą metryką. Istnieje hipoteza, że Strzegom jest fundacją rodowa rodu Strzegomiów, z którego wywodził się wspomniany Imbram i który to ród właśnie w tym okresie, czyli w drugiej połowie XII wieku doszedł do znaczenia przy boku Bolesława Wysokiego. Pomysłodawcą tego przedsięwzięcia miałby być ojciec Imbrama komes Jan Gniewomir, który chciał by Strzegom był filią Zagości, jednak trudno stwierdzić, czy zamysł ten wówczas udało się zrealizować. Ksiądz Kazimierz Dola datuje powstanie placówki strzegomskiej umownie na początki lat 80tych XII wieku, wskazując na dokument biskupa wrocławskiego Żyrosława z początków 1189 roku, który uposaża dziesięcinami kościoły joannicie i prosi o przyjęcie do konfraterni Szpitala św. Jana. Podnieść znacznie fundacji i zabezpieczyć ją dokumentami miał Imbram.
Wspomniany wcześniej dokument Żyrosława z 1189roku, jest najstarszym dokumentem dotyczącym joannitów śląskich. Biskup nadaje w nim joannitom kościół pod wezwaniem NMP w Bardzie i dziesięciny z pobliskich wsi, położonych wzdłuż Nysy Kłodzkiej, a także uposaża joannitów z Tyńca n. Ślężą (Wielki Tyniec). Te dwa ośrodki prawdopodobnie związane są z czeskimi placówkami w Kłodzku i w Grobnikach koło Głubczyc. Nie wiadomo kiedy w ich wypadku nastąpiło nadanie, ale znany jest dokument z 1183 roku w którym Książe czeski Fryderyk stwierdza że kościół NMP w Kłodzku i wieś Grobniki są własnością joannitów. Prawdopodobnie Bardo i Wielki Tyniec powstały z inicjatywy zakonnego ośrodka w Kłodzku, być może tez przy współudziale innych placówek w Czechach. Jest to kolejne potwierdzenie powiązań terytorialno-administracyjnych z naszymi południowymi sąsiadami.
Wymienione wyżej ośrodki pozostały do końca średniowiecza najważniejszymi na Śląsku, choć w międzyczasie ufundowano szereg nowych, zaznaczonych na mapce. Jeśli spojrzymy na daty powstania tych placówek, zwraca uwagę ich koncentracja wokół dwu dat: 1180 i 1280. Pierwsza oczywiście związana jest z II wyprawą krzyżową i wzrostem zainteresowania zakonem szpitalików, których placówki żywiołowo i stosunkowo licznie powstawały po powrocie rycerstwa z Ziemi Świętej. Nowo fundowane placówki same z kolei stawały się centrami ekspansji, jak Kłodzko dla Tyńca czy Barda. W XIII wieku obserwujemy pewne zahamowanie rozwoju, związane z pojawieniem się na Śląsku zakonów żebraczych, głównie dominikanów i franciszkanów oraz katastrofami militarnymi. Joannici prawdopodobnie brali udział w bitwie pod Legnicą w 1241 roku, gdzie wielu z nich znalazło śmierć. Trzy lata później pod Gazą w Palestynie rozegrała się kolejna bitwa, w której wyniku szeregi joannitów zostały mocno przetrzebione. Pod koniec XIII wieku nastąpiło kolejne wzmożenie aktywności - wskutek rozwoju gospodarczego pojawiły się nowe fundacje.

Pomorze Gdańskie

Nieco odrębnym zagadnieniem są dzieje joannitów pomorskich, którzy egzystowali na Pomorzu Gdańskim blisko 200 lat, ustępując po tym czasie miejsca znacznie silniejszemu zakonowi Najświętszej Marii Panny, czyli Krzyżakom. Pojawienie się joannitów w tym rejonie należy łączyć z księciem lubieszewsko-świeckim Grzymisławem, który darował im gród Starogard nad Wierzycą, kilka okolicznych wsi oraz patronat nad kościołem Świętej Trójcy w Lubiszewie (tczewskim). Darowizna ta została potwierdzona dokumentem w 1198 roku, ale prawdopodobnie zakonnicy przebywali tu już od początków lat 90 XII wieku. Trudno określić tereny, z których na Pomorze przybyli zakonnicy uposażeni przez Grzymisława – być może była to Zagość, ale równie prawdopodobne są ośrodki zagraniczne: Brandenburgia, Czechy, czy Morawy. Podobnie niejasne są cele osadzenia braci szpitalików w tej okolicy – mówi się o wzmocnieniu siły obronnej granicy między chrześcijańskim Pomorzem a pogańskimi Prusami, ewentualnie o stworzeniu infrastruktury dla krucjaty pruskiej, ale o działalności militarnej joannitów starogardzko-lubiszewskich nic nam nie wiadomo. Możliwe więc, że fundacja dla tego zakonu była po prostu sposobem na uniknięcie osobistego udziału w wyprawach krzyżowych przeciwko saracenom – w tym wypadku fundatorzy mieli alibi w postaci konieczności walki z lokalnymi poganami, czyli z Prusami.
Początkowo rolę głównej siedziby zakonu pełnił Starogard, ale stopniowo na pierwszy plan wysunęło się Lubiszewo. Akt własności tego grodu wystawił szpitalnikom Mszczuj II w 1278, wkrótce też nadał joannitom lubiszewskim szereg przywilejów. Od początku swego istnienia zakonnicy prowadzili na tym terenie intensywną działalność gospodarczą, interpretując najkorzystniej dla siebie zapisy poszczególnych dokumentów – zarówno pierwszego nadania Grzymisława, jak i późniejszych przywilejów. Ta polityka doprowadziła braci do zatargu z biskupem wrocławskim Wisławem. Szpitalnicy odmawiali bowiem płacenia dziesięcin z posiadanych przez siebie wsi, powołując się na przywileje, które ich zwalniały od tego świadczenia. Wisław wytoczył im proces (lata 1289-90), który joannici przegrali. W dalszym ciągu jednak nie płacili dziesięcin i następny biskup wrocławski – Gerward, prawdopodobnie niezbyt delikatnymi środkami, wyegzekwował część długu. W odwecie joannici kilkakrotnie najechali majątki biskupa, nie stawili się na kolejny proces i zostali obłożeni klątwą. Kilkunastoletnia okupacja biskupich wsi to chyba trochę zbyt wiele jak na zwykły spór o dziesięciny – wydaje się, że zakonnicy musieli sobie do tych ziem rościć jakieś pretensje. Ostatecznie w 1321 roku, wyrokiem sądu komisarzy papieskich, joannici lubiszewscy musieli zwrócić dobra biskupie, a ponadto – tytułem odszkodowania, oddać biskupstwu wrocławskiemu część swoich majątków: Niemojewo i Zbląg na Kujawach, a także, o czym mowa była wcześniej – Zagość i kilka okolicznych wsi.
Prawdopodobnie w tym okresie otwarty protektorat nad joannitami z tego rejonu, sprawował już siostrzany zakon Najświętszej Marii Panny, który od 1309 roku władał Pomorzem Gdańskim. Szpitalnicy utrzymywali z Krzyżakami raczej pokojowe stosunki, z jednej strony okupywane pewnymi ustępstwami, z drugiej, zapewniające okresowe korzyści, przede wszystkim w walce przeciw zwierzchności kościelnej, jak i władzom polskim. Ułatwiała to niemiecka przeważnie narodowość braci obu zakonów. Ekspansywna polityka Krzyżaków doprowadziła jednak do stopniowego wypierania joannitów z Pomorza Gdańskiego – w 1370 roku odsprzedali oni Zakonowi NMP większość swoich posiadłości, reszta przeszła w ręce Krzyżaków w nie do końca jasnych okolicznościach.
Joannici nie pozostawili po sobie na Pomorzu wielu śladów, bo i rejon ten stanowił raczej mało istotny przyczółek dla tego zakonu. Mimo to ich działalność przyniosła pewne efekty – w XIV wieku joannici prowadzili w swoich gdańskich posiadłościach zakrojoną na szeroką skalę akcję kolonizacyjną, której efektem była między innymi lokacja Skarszew.

Zakon – cele powstawania, reguła, symbole, życie codzienne.

Ostatnia część referatu dotyczyć będzie najogólniej rzecz biorąc, funkcjonowania ośrodków joannickich – kto i w jakich celach je fundował, jak wyglądała reguła, życie zakonne i jakimi symbolami zakon się posługiwał.
Niewątpliwa atrakcyjność zakonu wynikała z faktu, że splótł on dwa średniowieczne ideały doskonałości chrześcijańskie – mnicha i rycerza. Dlatego też chętnie i hojnie wspierano braci, przede wszystkim środkami materialnymi, przez nowe fundacje oraz przez przywileje. Pierwotnym motywem, którym mieli kierować się dobroczyńcy był podziw, jaki żywili dla zasług oręża zakonników w obronie wiary i chęć wsparcia walczących z wrogami Kościoła. Ponadto wskazywano na działalność charytatywną zakonu, w której fundatorzy pragnęli mieć swój udział. Oczywiście były to oficjalne powody nadań, wyrażone w często górnolotnych i przesadzonych frazach, przy spisywaniu dokumentów. Jakie były prawdziwe motywy, możemy się tylko domyślać, ale wydaje się, że przy ówczesnej mentalności i spojrzeniu na sprawy religii, te wymieniane w dokumentach są bardzo prawdopodobne. W każdy razie, początkowo motywacja fundatorów wiązała się z użytecznością zakonu dla całej społeczności chrześcijańskiej, w miarę upływu czasu jednak pobudki stawały się bardziej „prywatne” – darczyńcy przez swe nadania pragnęli zyskać zbawienie dla siebie i najbliższych. Owymi fundatorami byli oczywiście Ci, których było na to stać – władca, możni, bogatsze rycerstwo, dostojnicy kościelni, choć w przypadku najstarszych fundacji trudno to nieraz jednoznacznie określić.
Cel sprowadzenia zakonu na ziemie polskie, był w zasadzie taki jak wszystkich innych pozapalestyńskich placówek joannickich: po pierwsze pozyskiwanie powołań dla zakonu, po drugie zaś wspieranie materialne domu macierzystego przez stałe, coroczne odsyłanie części dochodów, tzw. responsion.
Regułę zakonowi nadał Raymund Du Puy; w 1185 roku ostatecznie potwierdził ją papież Lucjusz III. Jednakże życie codzienne zakonników zależało w dużej mierze od warunków, panujących w danej placówce oraz statutów kapituł. Aby stać się członkiem zakonu kandydat musiał stanąć przed przełożonym domu i po egzorcie, musiał przejść egzamin, mający na celu sprawdzenie czy jest bezżenny, czy nie jest ścigany przez prawo i czy jest człowiekiem wolnym. Następnie kandydat składał śluby posłuszeństwa, czystości, ubóstwa i usługiwania chorym. Brak jest w regule wzmianek o przygotowaniu czy nowicjacie. Jako że zakon joannitów miał charakter międzynarodowy, narodowość kandydata nie odgrywała znaczenia, podobnie jak jego pochodzenie społeczne. Wraz ze wzrostem znaczenia walki orężnej, pojawiły się pewne oznaki ekskluzywizmu, wynikłe z dążeń stanu rycerskiego do wyłączności na kandydowanie do zakonu. Aby ułatwić wstęp wszystkim chętnym, bez względu na pochodzenie, papież Aleksander IV, w połowie XIII wieku ostatecznie podzielił braci na trzy grupy o odmiennych funkcjach i obowiązkach: braci rycerzy (milites) – i Ci mieli rekrutować się z klasy rycersko-feudalnej oraz braci kapelanów (capellani) i braci usługujących (servites), którzy nie musieli wykazywać się pochodzeniem społecznym.
Życie zakonników było obwarowane szeregiem przepisów. Przede wszystkim istniał zakaz darowania, kupowania, przyjmowania czy sprzedawania jakiejkolwiek rzeczy bez zgody przełożonego, co wynikało ze składanych ślubów ubóstwa. Życie braci miało być skromne i pokorne, co w regule zapisano w ten sposób:

O tym, co się braciom należy
I niechaj nie żądają więcej nad to, co im się należy, a więc chleba, wody i szat, bo tylko to im przyobiecano. A ubiór ich niechaj będzie skromny, albowiem ubodzy Pana naszego, których sługami się mienimy, nago chadzają. Byłoby rzeczą złą i niewłaściwą, gdyby sługa nosił się dumnie, jeśli pełen pokory jest jego pan.


I dalej:

O ubiorze i jadle u braci
Nadto zabraniamy też braciom noszenia jaskrawych szat, futer zwierzęcych lub barchanu. I niechaj nie posilają się częściej niż dwakroć na dzień, i niechaj nie spożywają mięsiwa w środy i soboty ani między niedzielą starozapustną a Wielkanocną, z wyjątkiem tych, którzy są chorzy lub osłabieni; i niechaj nigdy nie kładą się na spoczynek nadzy, ale odziani w koszulę albo len lub wełnę, czy w inne podobne rzeczy.


Co do ubioru, to został on ostatecznie ustalony przez wspomnianego papieża Aleksandra IV w 1259 roku i składał się z czarnego habitu oraz czarnego płaszcza z kapturem, na których po lewej stronie naszyty był biały ośmiorożny krzyż. Krzyż ten obecną formę (krzyża tzw. "maltańskiego") przybrał w XVI wieku, przedtem ulegał ciągłym modyfikacjom.
Bracia-rycerze w czasie pokoju nosili czarny płaszcz z białym krzyżem, do walki natomiast nakładali na zbroję czerwoną tunikę z białym krzyżem.
Życiem konwentu kierował komtur lub jego zastępca, w myśl centralistycznej organizacji zakonu, w dużym stopniu zależny od instancji wyższych. Komtur odpowiedzialny był przede wszystkim za stan gospodarczy przekazanego mu jakby w dzierżawę majątku zakonnego oraz spłacanie responsion. Dobremu administratorowi statuty obiecywały przeniesienie na bogatszą komendę. Pomocnikami komtura w sprawach zarządu wewnętrznego i majątkowych był komtur domowy oraz klucznik.
Jeśli chodzi o gospodarczą podstawę działalności to joannici cieszyli się szerokimi przywilejami, a ich wyjątkowa pozycja dotyczyła zarówno własności ziemskiej, jak i świadczeń kościelnych. Stolica Apostolska zrezygnowała ze wszystkich danin należących się jej od zakonu (więc także z podatków na rzecz Ziemi Świętej i ruchu krucjatowego). Uwolniła także szpitalników od obciążeń na rzecz władzy świeckiej, m. In. Od obowiązku naprawy murów, dróg czy mostów oraz od podatków. Pozycja zakonu wobec władzy biskupiej także była silna – od 1137 roku wszystkie ziemie służące utrzymaniu braci lub przez nich uprawiane wolne były od dziesięciny. Dodatkowo joannici zyskali przywilej który pozwalał im na kolektowanie po wszystkich kościołach parafialnych i przyjmowanie darowizn oraz zapisów testamentowych. Oczywiście te ogólno-kościelne przywileje realizowane były w różnorodnych warunkach, w zależności od prowincji, w której zakon posiadał swoje komturie – czasem musiało minąć wiele czasu zanim uprawnienia te nabierały mocy obowiązującej. Także mimo posiadania przywilejów papieskich, joannici gdzieniegdzie (w tym na przykład na ziemiach polskich), musieli w każdej posiadłości czynić osobne starania o immunitety gospodarcze. Wiązało się to z ogólną sytuacją w Kościele, którego dobra w XII i XIII wielu nie cieszyły się jeszcze pełnymi immunitetami.
Rozporządzając już środkami materialnymi zakon mógł podjąć się różnorodnej działalności, która jednak nie została jasno określona w regule – poza wspieraniem materialnym domów i szpitali w Palestynie, czy potem na Rodos cel powstawania placówek europejskich był raczej niesprecyzowany. Joannici jednakże, jak każdy zakon, związani byli ze społecznością chrześcijańską i w niej działali. Polem, na którym zasłynęli najbardziej było oczywiście szpitalnictwo oraz działalność charytatywna, co wiązało się z ich zadaniem jako bractwa w Jerozolimie, gdzie zajmowali się przede wszystkim opieką nad ubogimi i chorymi. Szpitale (inaczej zwane hospicjami) zakładane więc były przy komturiach, choć oczywiście nie przy wszystkich – dla przykładu na 15 komend śląskich joannici mieli co najwyżej dwa własne szpitale w Kłodzku i Złotoryi a dwa dalsze w administracji – Głubczyce i Wrocław.
Szpitalnicy zajmowali się także duszpasterstwem, bo wiele z ich komend związanych było z kościołami (na omawianym Śląsku – wszystkie). I w tej dziedzinie zakon cieszył się licznymi przywilejami: wyjęty był spod kontroli i władzy karnej biskupa, miał prawo obsadzania swoich kościołów własnym zakonnym klerem, posiadania własnych cmentarzy i budowania kościołów na własnych ziemiach. Bez zgody joannitów natomiast nie można było budować w ich włościach kościołów ani kaplic. O samym duszpasterstwie rozumianym jako sprawowanie liturgii, udzielanie sakramentów i nauczanie, trudno coś więcej powiedzieć, ale warto wspomnieć o upowszechnieniu się konfraterni Św. Jana, inicjatywy wykraczającej poza ramy zwyczajnej pracy parafialnej. W zamian za wpisywanie się do księgi bractwa i udział w modlitwach i dobrych czynach zakonu, przyjmowany zobowiązywał się raz do roku, w uroczystość świętego Jana Chrzciciela, złożyć jakąś ofiarę na potrzeby zakonu. Instytucja konfratów przynosiła joannitom duże korzyści, zarówno poprzez wpływy materialne, jak i przez poszerzanie wpływów politycznych, do wspólnoty zakonnej bowiem na opisanych zasadach często przyjmowane były znakomite osobistości z rodzin monarszych, książęcych i możnowładczych.
Z czasem obok tych pokojowych można rzecz form działalności, zaczęła coraz intensywniej rozwijać się działalność militarna. Niektóre komturie – jak te pomorsko-gdańskie, lokowane były w miejscach szczególnego zagrożenia ze strony pogan i przejmowały, z różnym skutkiem – rolę zbrojnego ramienia Kościoła. Coraz więcej uwagi w ustawach kapituł generalnych zaczęły odgrywać sprawy wojskowe, coraz większą wagę przywiązywano do posiadanych przez braci uzbrojenia, koni czy służby, coraz trudniejszy w końcu stawał się dostęp do zakonu dla nie-rycerzy, o czym była mowa na początku. Młodzi synowie feudałów europejskich, którzy z różnych przyczyn nie mogli zrealizować się gdzie indziej, mogli właśnie w zakonie zrobić wspaniałą karierę militarną i polityczną.
O joannitach często pisze się, że byli jedną z bardziej znaczących średniowiecznych potęg, tak gospodarczych, jak militarnych, szeroko można rozwodzić się nad wielkością i bogactwem ich majątków oraz liczebnością armii i floty. W tym kontekście, istniejące na ziemiach polskich placówki joannitów wydają się zaściankiem. Faktycznie, w polityce zakonu, polskie komturie może nie były zbyt istotnym elementem, ale dla samej prowincji, dla terenów naszego kraju, w których joannici rozwinęli swą działalność, odbiła się ona szeroko i jej pozostałości, chociażby w postaci zabytków, których zdjęcia pokazywałam, istnieją do dziś. Jak skomplikowane były początki polskich joannitów i jak trudno owe początki dokładnie opisać, starałam się pokazać w niniejszym referacie.



powodzenia dla wytrwałych Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agata dnia Nie 14:43, 09 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
HVC




Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 22:56, 09 Mar 2008    Temat postu:

hehehe... Agata jak zwykle - "krótko" i na temat Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Valgard




Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Zona

PostWysłany: Śro 20:48, 19 Mar 2008    Temat postu:

Zamieszczam tylko część referatu dotyczącą artykułu J. Mularczyka. Jeśli ktoś będzie chciał resztę niech da znać.


Bitwa pod Legnicą i heroiczna śmierć Henryka Pobożnego stała się kamieniem węgielnym Polski jako „przedmurza chrześcijaństwa”. Pierwszy raz używa takiego określenia w dokumencie dla kościoła wrocławskiego syn księcia – Bolesław Rogatka. Pisze on o swoim ojcu: „...qui pro defensione christiane fidei et sue gentis galdiis occubuit Tartarorum.” Podobnie o ojcu pisze Henryk III Biały. W 1268 roku księżna Jadwiga, żona Henryka Brodatego zostaje kanonizowana i wzrasta zainteresowanie bitwą legnicką, które w celach propagandowych zostaje wzbogacane o nowe szczegóły, którego efektem jest wydany w 1504 roku Żywot św. Jadwigi, gdzie bitwa pod Legnicą jestem jednym z epizodów składającym się na epos dynastii książąt śląskich. Głównym źródłem jednak jest kronika Jana Długosza, która zawiera najwięcej informacji odnośnie bitwy. Część historyków uważa, to źródło za mało wiarygodne lub wręcz wcale. W jej obronie zaś stoi Gerard Labuda i Wacław Korta, którzy wskazują na zaginione, dominikańskie źródło czerpiące informacje o bitwie z pierwszej ręki, a z którego miał korzystać właśnie Długosz.
Mularczyk postanawia poszukać innych źródeł. I tak wskazuje na Rocznik górnośląski prowadzonym przez raciborskich dominikanów. A jest tam zamieszczona jedynie skromna wzmianka o ataku Mongołów na Polskę w 1241 roku. Cysterska księga henrykowska odnotowuje krótką informację o śmierci Henryka Pobożnego z rąk pogan, którzy zniszczyli także klasztor w Henrykowie. W podobnym stylu wzmiankuje śmierć księcia Rocznik trzebnicki, również współczesne wydarzeniom dzieło. Kronika polska Henryka v. Brene, Spominki klarysek wrocławskich, franciszkański rocznik traski i krakowski jak i rocznik Sędziwoja, który jednak myli ojca z synem – wszystkie krótko wzmiankują o śmierci Henryka Pobożnego z rąk pogan. Żadne z tych źródło nie wspomina słowem o bitwie. O bitwie wzmiankuje Kronika Wielkopolska, Rocznik kapituły gnieźnieńskiej. Mularczyk twierdzi, że użyte tu słowo „proelium” nie wskazuje jednoznacznie na bitwę, lecz na potyczkę, pojedynek. Autor kroniki Polskiej Henryk v. Brene opisuje bitwę Henryka Brodatego z Konradem Mazowieckim, a także bitwę pod Stolcem w 1277r. natomiast o bitwie legnickiej milczy, mimo iż na każdym kroku ukazywał zasługi niemieckie wobec księcia śląskiego, a jak wiadomo Henryk Pobożny równie się nimi otaczał. Jedynie śmierć Bolesława Dypoldowicza jest wiarygodna, gdyż jest potwierdzona przez kronikę wielkopolską. Co do innych rzekomych poległych wspomnianych w dziele Długosza nie można mieć pewności. Nie ma także dowodu na uczestnictwo wojsk Joannitów i Krzyżaków. Mularczyk przedstawia spory historyków, które dotyczą kwestii marginalnych czyli kwestii liczebności wojsk, istnieniu bądź też nie planu obrony, miejsca bitwy i okoliczności, które doprowadziły, że tam właśnie do starcia doszło. Zarzuca im tym samym, przyjmowanie faktu samej bitwy jako faktu oczywistego – nie wymagającego potwierdzenia w źródłach. Pisze, iż nawet jego synowie nie wspominają o żadnej bitwie lecz o śmierci Henryka. Rocznik kapituły krakowskiej, gnieźnieńskiej i kronika wielkopolska miała zaś ulec propagandzie, którą emanował Wrocław. Historia tatarów, która była spisywana za pomocą relacji Mongołów – pewno uczestników walk na terenie Polskim odnotowuje najcięższą bitwę dla najeźdźców nie pod Legnicą lecz pod Turskiem. Trzy listy króla czeskiego z kwietnia, maja i lipca rzucają nieco światła na to co się właściwie mogło stać. Wacław przebywał 1 dzień drogi od Legnicy lecz jak się okazuje pierwsze dwa listy ukazują kompletną dezorientację króla. Informują o przebywaniu Henryka w Legnicy i stratach rycerzy w walkach z Mongołami. Trzeci list jest już konkretniejszy i informuje o śmierci Henryka. Nie ma tu jednak słowa o walce. Drugi list wzmiankuje o połączeniu wojsk – gdyby Henryk zginął w otoczeniu oddziałów swoich te rozbite na pewno udałyby się w kierunku wojsk czeskich. Tak się jednak nie stało. Ponadto żona i matka księcia dowiadują się o jego śmierci dopiero czwartego dnia, co w kontekście porażki wojski polskich wydaje się niewiarygodnie długo.
Zachowanie się Henryka, który zostawił wschodnie tereny na pastwę wroga wykazuje, iż nie miał żadnego planu obrony. Wiedział natomiast tak jak i król Wacław czy papiestwo, że głównym celem są Węgry. Dlatego jego celem zapewne było po prostu przetrwanie mongolskiej nawały. Bitwa pod Legnicą miała poważnie nadwyrężyć siły oddziału Ordu-Iczena co czyniło z nich łatwym łupem dla silnej i świeżej czeskiej armii. Wacław jednak nie powziął żadnych działań przeciw nim trzymając się w bezpiecznej odległości. Ordu natomiast nie zaatakował, gdyż jego zadaniem było po prostu trzymanie Czechów z dala od Węgier.
Podobnie zdrada rycerzy śląskich wydaje się nie mieć uzasadnienia, gdyż – jak pisze Mularczyk – nie widzi żadnych zmian personalnych wśród śląskich baronów, które na pewno by zaistniały albowiem paniczny odwrót musiał pociągnąć za sobą wiele ofiar.
Henryk Pobożny przed śmiercią odwiózł matkę Jadwigę i żonę Annę do Krosna, gdzie bezpiecznie przeczekały napaść. Mieszko i Bolesław, synowie Henryka jako, że zdolni byli do walki nie przebywali z Henrykiem lecz Wacławem, o czym informuje nas list mistrza zakonu Templariuszy.
Tymczasem Henryk wraz z 50 osobowym pocztem, w którym znajdował się między innymi Bolesław Dypoldowic wracał z Krosna. W pobliżu Legnicy natknęli się na zwiadowczy oddział Mongołów, który – według zapiski franciszkańskiej – starł się z nieprzygotowanym do walki przeciwnikiem. Według historii tatarów oddział Henryka miał przybrać formę klinu co stosowano w bardzo małych oddziałach. Wybicie małego oddziału tłumaczy dlaczego tak późno ta wieść doszła do rodziny i dlaczego Wacław nie był odpowiednio poinformowany co się właściwie stało.
Śmierć Henryka okazała się z czasem materiałem hagiograficznym, które miało wielką wartość ideową w kontekście legitymizacji władzy jego potomków. Mit legnicki czyli bohaterska walka księcia przeszła następnie na całe Królestwo Polskie, którego posłannictwem było stać na straży chrześcijaństwa. Nic więc dziwnego, że przypadkowa potyczka przerodziła się w bitwę i wrosła tak silnie w tradycję Polską, iż nawet naukowi badacze przechodzili z nią do porządku dziennego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
KellyCMI
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2007
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Jastrzębie Zdrój

PostWysłany: Czw 18:12, 20 Mar 2008    Temat postu:

A rekonstrukcja i screeny...? Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila




Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Hindenburg

PostWysłany: Sob 11:17, 22 Mar 2008    Temat postu:

nie bądź złośliwy ;p Mularczyk powinien nam wystarczyć
a mi się referat bardzo podobał Very Happy Very Happy Very Happy był ciekawy i zrobiony z pasją Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agata
Administrator



Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pią 12:52, 18 Kwi 2008    Temat postu:

UWAGA!

Na kolejny temat z historii średniowiecznej polski mamy przygotować fragmenty kroniki Jana z Czarnkowa - dysponuję jej tekstem w pdf-ie, zainteresowanych proszę o podanie maila, mogę posłać.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grenadier




Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pią 13:47, 18 Kwi 2008    Temat postu:

Ja byłbym chętny poczytać -> [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alatar




Dołączył: 05 Lut 2007
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: ja mam wiedzieć?

PostWysłany: Pią 19:52, 18 Kwi 2008    Temat postu:

Uniżenie poproszę ... [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agata
Administrator



Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 11:27, 19 Kwi 2008    Temat postu:

poszło, poszło. Ktoś jeszcze?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ellaine




Dołączył: 15 Cze 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: ósme piętro

PostWysłany: Sob 18:55, 19 Kwi 2008    Temat postu:

I ja też poproszę. -> [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pongit Fan Site Strona Główna -> Dydaktyka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 3 z 13

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin